Znalezione na Facebooku
Kiedy zaczyna się to opowiadanie, Karolcia ma osiem lat i osiem miesięcy. Jak wygląda Karolcia? Nie jest bardzo duża, nie. Mama trochę się tym martwi, bo mamy zawsze chcą, żeby dzieci były wysokie i żeby kręcili z podziwu głowami, mówiąc: naprawdę? Osiem lat? A wygląda na dziesięć!* Tak zaczyna się jedna z powieści dla dzieci. I tak właśnie jest - w pewnym momencie zaczął się powolny wyścig szczurów i chęć, aby dzieci stały się dumą swoich rodziców. Fajnie, żeby były wysokie jak na swój wiek, wcześniej niż rówieśnicy zaczęły siedzieć, chodzić, mówić i czytać, odnosiły sukcesy: sportowe albo z któregoś przedmiotu, wygrywały co jakiś czas jakiś konkurs albo brały udany udział w olimpiadach z wiedzy takiej czy owej, umiały pięknie rysować lub malować albo żeby miały piątki i szóstki na świadectwie i najlepiej co roku pasek...
To ja miałam być "dzieckiem sukcesu" w tej rodzinie
Kiedy widziałam, jak Mama wraca z pracy, ogarnia dom (obiad) i siada z moją starszą siostrą do lekcji, bo Beata (imię zmienione) była nerwowa i miała problemy z koncentracją (moim zdaniem do dziś nie jest prawidłowo zdiagnozowana), pewnego dnia poprzysięgłam sobie, że ze mną Mama nie będzie siedziała po nocach nad lekcjami. Tak, chodziłam z prośbą o odpytanie z nauczonego materiału, tak, prosiłam o przeczytanie napisanego na brudno wypracowania i poprawę błędów, ale to wszystko. Sama wybrałam liceum, sama poradziłam sobie, gdy w kryzysowej sytuacji musiałam "coś ze sobą zrobić", bo miałam za mało punktów ze zdanych egzaminów na studia, a obok z pewnych względów nie było nikogo, kto by powiedział: wyluzuj, jak przez rok pochodzisz do szkoły policealnej, to też sobie poradzimy, a tobie może będzie potem łatwiej.
Nie, nie brałam udziału w konkursach, nie miałam nigdy zdolności plastycznych, o sportowych nie wspominając. Jak dla siebie, byłam przeciętna, ale jako że uczyłam się całkiem dobrze, Mama chyba oczekiwała, że szybko znajdę pracę i to taką z możliwością awansu. Nie wiem, kto bardziej zderzył się z twardą rzeczywistością na rynku pracy, gdy skończyłam edukację - ja, czy Mama. Osobiście stawiam jednak na Mamę.
Po skończeniu "szkół wszelakich" tych kilka pasków na świadectwach i ocenę celującą z pracy napisanej na koniec studium, mogłam sobie wsadzić głęboko, bo nikogo z pracodawców to nie interesowało. Rekruterzy widzieli we mnie coraz mniej pewną siebie młodą osobę z lekką nadwagą i w denkach od jabcoków na nosie, która sama ma osobie coraz gorsze mniemanie, bo nikt jej nie chce zatrudnić. Byłam zaledwie jedną z wielu. Tak jest do dziś. Paski na świadectwie były ważniejsze od nauki życia i obserwacji coraz szybciej zmieniającego się świata, od znalezienia hobby, które mogłoby pomóc w znalezieniu w przyszłości pracy... W dodatku szkoła wymagająca mnóstwo pamięciowej nauki, a nie oferowała przygotowania do odnalezienia się na rynku pracy - tak chyba jest do dziś.
Jestem dowodem na to, że nie opłaca się być "świetnym ze wszystkiego"
Co mi po piątkach i czwórkach ze wszystkich szkolnych przedmiotów? Nie poszłam potem w żadnym z tych kierunków... Nie przemówiły one za mną przy żadnym postepowaniu rekrutacyjnym. Po 19 latach nauki non stop byłam już zbyt zmęczona, aby uczyć się dalej, w jakimś nowym kierunku.
Dlatego jeśli mieć oczekiwania, to zdroworozsądkowe. Dziecko nie powinno zostać też z tym całym kramem samo. Tak, powinno mieć ogólną wiedzę o świecie, np. wiedzieć, że Ziemia jest bardziej okrągła, niż płaska, gdzie mniej więcej leży Polska, np. żeby ktoś komuś nie policzył za dużo za bilet lotniczy do Niemiec i czym różni się rzeczownik od czasownika oraz cyfra od litery (to ostatnie wpadło mi do głowy po obejrzeniu tego filmiku)... Bo - niestety zdarza się półka pełna medali, pucharów i dyplomów, a podstawy kuleją - podstawy, które mogą się przydać w dorosłym życiu, gdy skończy się wyścig szczurów zwany szkołą.
Koniec roku szkolnego - z wakacji cieszy się niemal każdy uczeń, z resztą bywa różnie
Niektórzy rodzice obecni na tej uroczystości puchną z dumy - ich dzieci zostają wywołane na środek, odbierają publicznie świadectwo z paskiem, nagrodę i gratulacje. Okupiły to 10 miesiącami nerwów, pracy - często kosztem snu i odpoczynku w weekendy, brakiem spotkań i rozmów z rówieśnikami oraz hobby. Bo mało jest ludzi, którzy od tak, od niechcenia, zapamiętują wszystko, co raz usłyszeli lub przeczytali. A same dzieciaki mają świadomość, że za dwa miesiące znów zacznie się dla nich ta sama orka na ugorze, może nawet będzie jeszcze większa, bo przybędą nowe przedmioty, będzie więcej godzin lekcyjnych, a może po prostu średnia 5,5 będzie wyglądała ładniej, niż 5,0...
Inni rodzice patrzą na to z zazdrością, szepcząc do swych pociech - Ty też mógłbyś / mogłabyś mieć pasek, wystarczy tylko chcieć. Nie, nie wystarczy i chyba sporo młodych ludzi o tym wie...
A potem jeszcze gratulacje na wysokie lokaty w różnych konkursach, zawodach czy olimpiadach przedmiotowych...
Nie jesteśmy tacy sami, dla części sukcesy dopiero przyjdą, ale to mają ich sukcesy, a nie dla rodziców.
A tak dla rozluźnienia atmosfery, zapraszamy do kina "teleferii wakacyjnych":
* Karolcia, Maria Krüger, Siedmioróg, str. 7
Taak, dla mnie to zwyczajny wyścig szczurów od małego wpajany przez rodziców, którym nie udało się spełnić swoich marzeń. Dlatego, czasami wbrew temu co myśli latorośl zapisują je na kilka zajęć dodatkowych, bo tak wypada, bo córka lub syn koleżanki też tam chodzi, uczy się śpiewu czy gry na instrumencie. W szkole również rywalizacja, a przecież dzieci są różne i różne mają możliwości przyswajania wiedzy a pasek na świadectwie nie zawsze oddaje rzeczywistość faktycznej wiedzy.
ReplyDeleteNiedawno usłyszałam o klasie, w której 18 uczniów miało paski na koniec. Bałam się spytać, czy pozostałe niedobitki w domu nie dostały innego paska za brak tego na świadectwie :/ I zastanawiam się, gdzie później podziewają się te wszystkie "geniusze"... I mnie też diabli biorą, jak czytam, że dzieciak ma codziennie zajęcia pozalekscyjne, musi zrobić wszystkie lekcje i obkuć się na blachę ze wszystkiego. Czyżby jego doba miała 36 godzin? A potem mówią o depresjach... 75% bierze się z notorycznego przemęczenia
Delete