2025-06-04

No i wywołałam temat z lasu - Poczta Polska ponoć chwali się wzrostem terminowości doręczeń...


        Poczta Polska - przerost formy nad treścią

 Pisząc poprzedni post, zastanawiałam się, kiedy do pewnej adresatki dojdzie mój list wysłany priorytetem w czwartek, 29. maja (przesyłka krajowa). Wg przewidywanych, aczkolwiek nie zapewnianych terminów, ww. przesyłka powinna była dotrzeć pod wysłany adres wczoraj, 3. czerwca. Nie przyszła. Dzisiaj również nie, ale podobno Poczta Polska chwali się wzrostem terminowości doręczeń


Poczta Polska najwyraźniej - podobnie jak Urzędy Pracy - stanowi relikt poprzedniego systemu, w którym normą było dopłacanie do tego "biznesu" przez państwo. Czy Poczta działała wtedy lepiej, tj. bardziej terminowo, niż dziś (mając na pewno więcej pracy, bo nie było Internetu, a Poczta Polska miała w Polsce monopol na przesyłki wszelkiej maści)? Nie wiem. Moje pocztówki z wakacji dochodziły prędzej czy później do adresatów i mnie jako dziecku to wystarczało. Choć trzeba było przecież za nie zapłacić, o znaczku nie wspominając (dla dzieciaka wybór: kartki do rodziny czy dwa dodatkowe lody / pamiątki, mogło być trudną decyzją)...

Dzisiaj mamy takie czasy, że gdy klient za coś płaci, ma prawo oczekiwać terminowości w wykonaniu usługi. Jeśli zapłaciłam za priorytet, powinnam mieć prawo liczyć na to, że mój list zostanie potraktowany priorytetowo i dojdzie do adresata szybciej, niż list "ekonomiczny". Przypomnę też to, co już pisałam: kiedy powstawała usługa przesyłki priorytetowej, Poczta zakładała, że jeśli wyśle się ją w dniu roboczym do 15:00, adresat dostanie ją na drugi dzień roboczy. Potem zrobiono z tego drugi dzień roboczy licząc od 2. dnia roboczego po nadaniu. Teraz są to 3 dni robocze licząc od kolejnego dnia po nadaniu, jeśli przesyłka zostanie nadana do 15:00! A mimo to Poczta nie gwarantuje tego terminu, a jedynie łaskawie przewiduje, że tak powinno być. Za niewywiązanie się z terminów, które sama sobie Poczta narzuciła, instytucja ta wini najczęściej niedostatek pracowników. 

Z tego wniosek, że z opłat za usługi Poczta nie daje rady zatrudnić odpowiedniej liczby ludzi. W wielu placówkach tworzą się kolejki (od przynajmniej 20 lat), a listonosze nie nadążają roznosić listów. co się dzieje w sortowniach, strach pomyśleć. Jako, że jest to wciąż "firma państwowa", pewnie wciąż dopłacamy do niej wszyscy, ale coraz mniej możemy liczyć na jakąkolwiek terminowość.

Poprawę jakości usług widzi chyba tylko Poczta Polska, co przypomina mi niegdysiejszą propagandę. Tyle w temacie.


2 comments:

  1. Mnie doprowadza do szału jakiś przewlekle obłąkany system, do którego pani z okienka musi wklikać każdy znaczek i każdy list, cokolwiek. Tempo robi się zawrotne, mniej więcej jedna osoba na pół godziny. Wystarczą trzy osoby, żeby się zniechęcić. A jeżeli do tego dojdzie jakiś zawalidroga typu emeryt z dziesięcioma rachunkami do opłacenia albo goniec z administracji, który przynosi setkę listów do wysłania i wpisania do jakiejś tam książki, to złe wstępuje we mnie na miejscu, mówię głośno, co myślę o takich usługach i wychodzę w cholerę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ostatnimi laty unikam Poczty jak ognia. Od ćwierć wieku nic się nie poprawiło. Dziwię się, że instytucje państwowe, jak urzędy czy sądy mają jeszcze jakiś dziwny "prikaz" z niej korzystać - chyba po to, żeby było, że Poczta Polska jest jeszcze szalenie potrzebna

      Delete